Nastawienie miałem bardzo negatywne. Pujszo - czyli wiadomo że będzie jak KacWawa, do tego akcja trolli na filmwebie podbijając ocenę, więc dno i metr mułu.

I wrażenia mam mieszane. Film durny, chaotyczny, denny i niezmiernie głupi. Składa się z przekleństw, prymitywnych scen i szczucia cycem. W zasadzie połowa filmu to silikonowe modelki pokazujące tyłki i recytujące "wlazł kotek na płotek" trzęsąc biustem. Reszta to sceny jak nasza trójka bohaterów je dania w różnych knajpach i rozmawia o pieniądzach. Reszta to przypadkowe nagrania, sceny w różnych lokalizacjach i selfiki. Fabuła nie istnieje, w filmie wszystko idzie na żywo i chyba nie kręcono nawet dubli. Na trzeźwo ciężko to znieść. W kinie można zapaść się w fotelu z żenady, na komputerze spokojnie od 1/4 filmu można oglądać na przewijaniu, bez jakiejś straty artystycznej.

A jednak na swój sposób jest ciekawy. To jak nagrać pijanego wujka Zenka na weselu w remizie jak przewraca się o krzesło i wypada mu sztuczna szczęka. Nagranie żenujące, ale jak wspomina się to wesele to każdy "ej, pokażę jak wujek się po pijaku wywalił, no ja cie, cho no popatrz!". Halama narzeka że "wiedziałem że tak będzie", Gołębiewski coś tam powie na greenscreenie, tu puszczą "Weekend", zdaje się jakiś piosenkarz się pojawił. Ot, siermiężny i grubi ciosany żart.

Niby to satyra na show-biznes, ale humor na poziomie "Kac Wawa" czy "Ciacho". Czyli film tak tragicznie zły że aż trzeba to zobaczyć i przekonać się, że oprócz kamery i machania rękami więcej nie potrzeba w aktorstwie. Szkoda że nie znalazło się miejsca na parę fajnych postaci, wtedy może udałoby się przekroczyć granicę żenady i osiagnąć fajny pastisz. A tak powstał film który może posłużyć za wzorzec, jak filmów nie powinno się robić. Zawsze to jakiś sukces.